Konflikty to w szkole codzienność. Co chwila wybuchają między nauczycielem i uczniem czy między osobami uczącymi się. Czy jednak szkoła radzi sobie z rozwiązywaniem ich albo zapobieganiem? Każdy, kto przechodził przez system edukacji, pamięta obowiązkowe ściskanie sobie ręki na zgodę, ale czy naprawdę coś to daje? Szkoła nie koniecznie potrafi sprostać temu zadaniu, a w zasadzie zupełnie sobie z tym nie radzi.
Kiedy w szkole pojawia się konflikt, zazwyczaj nie obchodzi nikogo, dopóki nie dojdzie do jego eskalacji. Czasami ciężko jest go zauważyć, czasami nauczyciele wychodzą z założenia, że młodzież rozwiąże to między sobą, a czasami tak jest po prostu wygodniej. Kiedy jednak już coś się dzieje i na przykład dochodzi do aktów przemocy, następuje obowiązkowe godzenie się, przeważnie na oczach wszystkich. Szkoły mają to do siebie, że nie obchodzi ich, kto spowodował konflikt i jak się on rozwijał, tylko jak się skończył. Często dzięki temu ofiara uczy się, że nie może liczyć na pomoc od systemu, a sprawca wie, że jeśli doprowadzi do eskalacji przemocy w jego stronę, to wywinie się cało ze swoich przewinień. Z tego powodu szkoła jest kojarzona raczej jako sprzyjające konfliktom środowisko. Oczywiście od tej reguły bywają wyjątki, ale szkoła często zakłada, że to, co się dzieje, to nie jej sprawa, dopóki ktoś tego nie nagłośni i naprawdę nie będzie trzeba interweniować, aby zachować swoje dobre imię i wyjść z twarzą.
W szkole rodzi się wiele konfliktów, z pewnością kompetentni nauczyciele potrafią pomóc je rozwiązać.